Pierwsze podejście zrobienia pętli przez Wysokie Tatry na Słowacji legło w gruzach. Pogoda zapowiadała się idealnie, zastał nas deszcz, który przemoczył i przemroził nas okrutnie. Wyciągając wnioski z ubiegłorocznego planu, miejsce w kufrze na stałe zajmują dwa komplety strojów przeciwdeszczowych, pogoda sprawdzona kilka razy- to musi się udać. Jedziemy !
W czwartkowy poranek startujemy o godzinie 5, jest trochę chłodno ale za to niebo niebieskie, ani jednej chmurki. Dojazd do granicy nie zajmuje nam dużo czasu, drogi zupełnie puste kilka fotek na dzień dobry.
Granice przekraczamy w Nidzicy, jak zawsze wybieramy najmniej ruchliwe drogi, co czasem odpłaca sie pięknymi widokami i małą ilością samochodów.
Tego dnia udało nam się zrobić 450 km, mnóstwo ciekawych widoków z bolącymi tyłkami wracamy do domu. A na obiadek już na miejscu placek :)