niedziela, 25 sierpnia 2019

Kierunek północ

Plan na wycieczkę był dość szybki, decyzja również, więc praktycznie wszystko było tworzone na bieżąco. Nie było bookowanych hoteli czy wykupionych miejscówek. Poniedziałek rano - pogoda idealna, szybkie pakowanie i w drogę. Pierwsza samotna tak długa wycieczka, wcześniej trafiały się ale takie max do 300 km. Czy żałuje ? Nie  :) 

Wszystkie fotki 

Warszawa


Do Warszawki wjechałem tylko pod pałac, nigdy nie byłem a chciałem zobaczyć. Ogólnie zatłoczone, brak parkingu. Byłem widziałem. Dziękuję ;) do środka nie wchodziłem, to może kiedyś będzie osobna wycieczka w której poświecę więcej czasu na całą Warszawę. Podjechałem jeszcze na krótką chwilkę pod stadion narodowy, posprawdzałem na mapie i ruszyłem w stronę Giżycka.





Giżycko - Wilczy Szaniec


Wieczorem byłem już na mazurach, noclegów dużo ale ceny wysokie nawet na odludziach, to już Krupówki tańsze czy Chorwacja :) Nie szukałem długo bo trochę mnie przemoczyło. Wybrałem Zajazd Wiejski blisko drogi, minus to ze restauracja była zamknięta już o 21 a rano śniadanie od 8 wiec ruszyłem po 7 zostawiając klucze w drzwiach. Jadę w stronę Giżycka drogi proste, płasko kilka przystanków nad jeziorkami, bardzo ładnie ;)


W porcie w Giżycku pospacerowałem po molo, porobiłem troszkę fotek, ładne miejsce też warto zatrzymać się na dłużnej, ale wbijam w nawigację Wilczy Szaniec - 30 km. 




Na Wilczy Szaniec dojeżdżam bez tłoków, kupuje bilet 15 zł. Na miejscu szafeczki za kaucje 2 zł można zamknąć ciuchy. Już w lekkim stroju podróżnika wyruszam w poszukiwaniu przewodnika, bo zwiedzanie samemu nie ma sensu. Kolejne miejsce o którym oglądało się w tv, na żywo robi mega wrażenie. Polecam zobaczyć. 




Malbork - Westerplatte


Na nocleg zatrzymałem się niedaleko Malborka - Zajazd Ostoja - Fajne miejsce bo można stąd wystartować i na zamek i na pochylnie Buczyniec. Ranek przywitał mnie deszczem wiec wybór padł na zamek, jak dojechałem do Malborka opady na szczęście ustały. Parking przy zamku to jedna wielka komercha. Cena niemal identyczna do biletu wstępu na zamek, mimo tak słonej opłaty nawet za wc chcą3 zł. Nieważne, ruszam na zamek uiszczam opłatę z przodownikiem i udaje się na 4 godzinne zwiedzanie. Zamek ładny aczkolwiek z jakimś wielkim zachwytem nie wyszedłem. Może dlatego że przewodnik nie potrafił mnie zainteresować - chyba nie tylko mnie bo do końca z wielkiej grupy zwiedzanie ukończyło 5 osób -  w tym i ja oczywiście ;) Następnym razem brałbym przewodnika audio

Taka wskazówka zwiedzających
- szafeczki są w budynku gdzie sprzedają bilety jeśli istnieje potrzeba coś zostawić
- jeśli nie chcesz płacić 40 zł za parking można niedaleko wcisnąć się na mieście (motorkiem)
- na zamek warto przyjechać już zaraz po otwarciu bo później jest ogromny tłok i trzeba czekać w kolekcjach i na przewodników.







Zwiedzanie trwało na tylko długo że z Kanału Elbląskiego nic nie wyszło. Ale szybka zmiana planów pędzę w stronę  Gdańska - Westerplatte. Nad morzem byłem kilka razy ale nigdy w mieście portowym, duże wrażenie robią promy i żurawie portowe. Po zobaczeniu Westerplatte udaję do Gdańska i bardzo mi się tam podoba :) 






Krynica Morska - Kanał Elbląski 


Być nad morzem nie poczuć piasku przeciskającego się przez palcem, tych sławnych polskich parawanów? Nie ma mowy ruszam bocznymi drogami przez mierzeje wiślaną do Krynicy Morskiej. Jestem dość wcześnie wiec z parkingiem nie ma problemu no może jeden - gdzie włożyć ta karteczkę z opłata? Schowałem ja w portfelu w razie gdybym dostał później jakiś list z pozdrowieniami od straży miejskiej. Plaża bardzo ładna, dawno już nie byłem nad polskim morzem, woda zimna ale nie spodziewałem sie nawet ciepłej. Wypiłem kawę, pospacerowałem - zjawisko parawaningu ma się dobrze jak i reklamówki z biedry wypełnione po brzegi ciepłym piwkiem i prażynkami ;P






Z lekkim zapasem czasu wyruszam w stronę Elbląga, również drogami bocznymi bo jeździ się super i można co nie co zobaczyć. Po drodze zmieniam plan, Kanał Elbląski zrobię odwrotnie start z pochylni Buczyniec - jak się później okazało to dobra decyzja bo w Elblągu nie byłoby już miejsc na statku. Google wie że szutrowej drogi się nie boje ;) wiec wrzuca mi odcinek specjalny przed samym dotarciem do celu. Parking cały zapchany, ale wciskam się miedzy samochody. Udaje mi się kupić bilet na ostatni rejs. Na statku tylko 8 osób, dużo miejsca tak własnie miało być :) Rejs był bardzo ciekawy, można odpocząć po długiej podróży. Do Buczyńca wracamy busem (któremu coś odpadło podczas jazdy na S7). Na parkingu dzielnie czekała na mnie moja ruda towarzyszka podróży ;) 









Podsumowując cała wycieczka się udała, zrobiłem jakieś 2000 km, starałem się cały czas omijać drogi ekspresowe. Pozdrawiam !




 






wtorek, 16 lipca 2019

Bałkany 2019

Dzień 1 - dojazd 


Wyruszamy we wtorek z samego ranka kierunek wybrzeże Chorwacji. Słowacja leci szybciutko, na Węgrzech kupujemy winietkę i autostrada przebijamy się pod Zagrzeb. Niestety opady deszczu zmusiły nas aby zjechać na boczne drogi i ubrać się w stroje przeciwdeszczowe, dalej lokalnymi drogami dotrzeć nad morze. N pierwszym parkingu znajdujemy nocleg Apartaments Atonio cena 100 euro za 3 osoby nie wymagamy zbyt wiele wiec może być :)

Trasa z dnia pierwszego




Dzień 2 - Chorwacja, Bośnia i Hercegowina 


Całą noc mocno padało i wiało, zbieramy się rano by ruszyć w dół wybrzeżem. Już po kilku km wieje tak mocno, że ciężko utrzymać tor jazdy. Na parkingu wiatr wywraca nasze 2 motocykle, decydujemy się wjechać w ląd i nie żałujemy tej decyzji. Widoki bardzo ładne, kierujemy się powoli w stronę Bośni i Hercegowiny by dotrzeć do Mostaru. Co jakiś czas mijamy opuszczone ostrzelane na wojnie domy, czy nieczynne zajazdy. Granica przebiega sprawnie, udaje się zaliczyć pierwsze szutry by pod wieczór być już w Mostarze. Znajdujemy fajny (Guest House Vanja) tani nocleg i wyruszamy na miasto zobaczyć most i coś zjeść.

Trasa z dnia drugiego
















Dzień 3 -  Bośnia, Czarnogóra


Kolejnym kierunkiem są parki w Czarnogórze, obieramy jak zawsze drogie najbardziej kręte i ciekawe. Wjeżdżamy na górę z której widać cały Mostar, spotykamy kolejne szutry które ciągną się kilometrami, przez lasy i dość strome półki skalne. Na śniadanie zjeżdżamy nad jeziorko.









Drogami szutrowymi przeciskamy się w stronę granicy. Na swojej drodze mijamy mało samochodów, bardzo przyjemne okolice, domy rozsiane w dużej odległości, krowy chodzące luzem, zniszczone mosty. ostrzelane znaki drogowe (raczej nie na wojnie) Wspinamy się na góry i na dól w doliny.








Tego dnia widoków było naprawdę sporo, aż ciężko to wszystko zapamiętać. Granice mijamy w miarę sprawnie aczkolwiek trzeba było chwilę poczekać, za każdym razem sprawdzane są paszporty i zielona karta. Czarnogóra wita nas jeszcze większymi wzniesieniami i ogromną ilością tuneli. Wjeżdżamy w  Bobotov Kuk widoki niesamowite, wąska droga i góry. 




















Po zjechaniu do cywilizacji odwiedzamy market bez problemu płacimy karta, ceny w euro. Stacja benzynowa tylko jedna, z jednym dystrybutorem za którym tworzy się dużą kolejka. Decydujemy się jechać dalej. Na nocleg znajdujemy domek Hotel & Resort Gacka mamy kort, basen i śniadanie w cenie bardzo smaczne polecam !


Dzień 4 - Albania - Sh20 - Teth





Tego dnia chcieliśmy jak najszybciej przedostać się do Albanii, ruszamy w stronę drogi SH20. Na przejściu nie ma ruchu spotykamy Polaków jadących z Tethu, wypytujemy o warunki. Nie maja dobrych wieści gdyż niedawno przeszły tam burze i powyciągały duże kamienie na drogę. No ale jechać trzeba sprawdzić na własnej skórze. Celnicy nie sprawdzali również upoważnienia leasingu, o którym tak wiele każdy pisze w internecie. Koledze udało się wjechać normalnie bez problemu na samym dowodzie i zielnej karcie o upoważnienie nikt nie zapytał ani przy wjeździe ani wyjeździe.

Już na samym początku witają nas wysokie góry, małe domki z bunkrami, co od razu budzi pytania i ciekawość później wszystko sprawdzamy w necie i rozwiewamy wątpliwości. Droga wiedzie przez kręte i ciasne zakręty, góry wydają się walić na głowę, gdzieniegdzie widać pojedyncze domki gdzieś wysoko wysoko i w głowach się nie mieści jak ktoś mógł je na takiej górze wybudować. 






















Na samym szczycie młoda para robiła  zdjęcia i poprosili czy mogą tez z naszymi maszynami, czemu nie ;) Zjechaliśmy w dól do miasteczka Koplik, na stacji udało nam się zatankować i zapłacić kartą oraz wybrać pieniądze z bankomatu. Miasteczko bardzo zatłoczone, kierowcy jeżdżą jak chcą nie patrzą na nic, trzeba bardzo uważać Kierujemy się na drogę SH21 kierunek Teth. Początkowo ładny asfalt, który na szczycie zmienia się w wąska szutrową drogę, po jednej stronie ściana ze skały po drugiej przepaść,  droga prowadzi cały czas w dól aż do Teth. Prognozy pogodowe nie były zbyt sprzyjające, opady deszczu oraz późna godzina uniemożliwiła nam objechanie tej pętli inną drogą wracamy wspinając się po górkę. 
















Wieczorem wjeżdżamy do miasteczka Szkodra, bieda przeplata się z bogactwem widać to zarówno na pojazdach jak i na domach. Ruch uliczny tak dziki że ciężko się połapać, masa rowerów, samochodów, skuterów  przewożących przeróżne towary, jakieś samoróbki riksze ;) Dalej było jeszcze ciekawiej, jedziemy nad morze do miejscowości Velipoja. Krowy spacerujące po drodze, trochę utrudniają dojazd ale dajemy rade. Niestety woda w morzu zimna wiec rezygnujemy z kąpieli jemy smaczna kolacje i testujemy rakije (dobra).






Dzień 5 - Albania - Kosovo - Serbia

Tego dnia chwieliśmy dojechać na prom który płynie w stronę Kosova, rano tankujemy niestety nie odczytuje naszych kart. Musimy zapłacić ostatkiem ichniejszej waluty. Dojeżdżamy do miejscowości Koman skąd ma odpływać prom, niestety rozbieżność informacji o możliwości płacenia karta i rezerwacji na rejs nas trochę zniechęca i wracamy spowrotem bo innej drogi nie ma. Obieramy trasę w kierunku granicy z Kosovem, droga wije się przez góry widoki bardzo ładne. 




Wjeżdżamy do Kosova, musimy wykupić ekstra ubezpieczenie bo zielone karty w tym kraju? nie funkcjonuja. Ceny w euro, dość tanio ale na nocleg decydujemy się przejechać do Serbi. Znajdujemy hotel i idziemy na wypasiona kolacje. 

Dzień 6-7 - powrót Serbia - Węgry - Słowacja

Bocznymi drogami wracamy powoli do domu mamy sporo do przejechania, granica z Węgrami też zajęła nam chwilkę, ale juz z górki. Nocleg na Węgrzech i późnym poniedziałkowym popołudniem zajeżdżamy do domu. 


Link do wszystkich fotek 


Pościk

Park Narodowy „Połoniny”

  Kolejna wycieczka jednodniowa tym razem przekraczamy przejście graniczne ze Słowacją niedaleko Komańczy. Po drodze mijamy pamiątki z wojny...

 

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *