Czas jest dobry ale pogoda zaczyna się psuć, szukamy noclegu, kolega dobrze zna ten teren zimą śmiga tu skuterami. Będziemy spać u "babki" pokój dzielimy z 2 panami ze śląska przy okazji uczymy się trochę gwary ślunskiej, próbujemy palinki i lokalnego jedzenia.
Rano jest bardzo rześko około 10 stopni, szybka kawa omlecik pakujemy się na najfajniejszy odcinek Transalpiny. Widoki cudo, co chwile drogą spaceruje osiołek lub krowa, nie mam pojęcia czy są czyjąś własnością bo jest ich całkiem sporo i wszystkie luzem :) Na szczyt wdrapujemy się serpentynami, wjeżdżając wyżej odsłaniają nam się piękne połoniny, masa zakrętów co jakiś czas robimy fotki, kamerka kreci filmiki. Nasi slunscy koledzy trochę ślamazarnie radzą sobie po zakrętach ale maja dość duże motocykle. Na szczycie się z nimi żegnamy i zjeżdżamy w dół by później zakręcić koło i wrócić do miejsca noclegu.
Jak zawsze zjeżdżamy trochę w boczne drogi, przez las, łąki nasze motorki są trochę ciężkie ale dajemy rade ;) Pod wieczór obieramy kierunek na trasę Transfogarską - hotel znajdujemy jakieś 10 km od szczytu
Wcześnie rano opuszczamy hotel i jedziemy na szczyt Transfogarskiej, to trzeba samemu zobaczyć bo zdjęcia nie oddają tego nawet w połowie. Na szczycie pijemy kawkę zjeżdżamy w dól i obieramy kierunek parku Apuseni. Plan był taki by zostać jeszcze jednej dzień ale po sprawdzeniu prognozy decydujemy się wrócić. Na Słowacji zastają nas burze, jedziemy s błyskach fleszy i deszczu ale szczęśliwie docieramy do domu
Link do wszystkich zdjęć: LINK i tu https://drive.google.com/open?id=1fPv62XJ182SaEz48bJ1RJQbVo-9WmHgF